Na allegro pełno było skuterów i motorowerów, nowych i pochodzących z 'salonu'. Klasyczne skutery, na których siedzi się jak na nocniku zupełnie mnie nie pociągały dlatego przeglądanie ofert szło mi zdumiewająco szybko. Po przeprowadzonym allegro-research'u mojąuwagę przykuły 3 jednoślady.
1. Romet ZetKa 50
2. Barton Fighter
3. Benzer Aston 50
Jak widać na pierwszy rzut oka, różnią się one między sobą jedynie kilkoma detalami i faktycznie tak jest. Wszystkie 3 to chińczyki, zbudowane w podobnym stylu, a silniki to maleńkie 50ccm.
Po wstępnej ogólnej selekcji, w której za kryterium przyjąłem własne subiektywne upodobania zewnętrzne motorku, wiedziałem, że jeden z tych trzech zagości na stałe w moim domu.
Przeglądają skuterowe fora internetowe najczęściej spotykałem się z radami typu "zostaw to chińskie gó*no i kup dobrą używkę". Kilka pojedynczych głosów wypowiadało się pozytywnie, inni pisali, że nie ma różnicy, bo i tak wszystkie idą z tej samej fabryki, a jeszcze inni pisali jaka to dzisiaj piękna pogoda. Tak czy siak, fora nie pomogły mi zanadto. Dlatego zacząłem przyglądać się bliżej "specyfikacji technicznej", cenie, dostępności, serwisów itp.
Benzer Aston
Blog poświęcony chińskiemu motorowerowi o nazwie roboczej Benzer Aston.
piątek, 8 kwietnia 2011
niedziela, 20 marca 2011
Let the Benzer begin
... czyli z dniem dzisiejszym startuje mój pierwszy blog i będzie on poświęcony chińczykowi!
W związku z faktem, iż ceny benzyny szybują ku górze szybciej niż myśliwiec F-22 oraz zwiększającymi się tzw. korkami w jakże pięknym i rozkopanym Wrocławiu, zacząłem poszukiwać jakiegoś alternatywnego środka lokomocji, który byłby tańszy i szybszy niż samochód.
Codziennie poruszam się w miejskiej dżungli i to zazwyczaj w godzinach szczytu, gdzie średnia prędkość to 16 km/h. Skąd tak oszacowana prędkość? Otóż do pracy czy szkoły mam właśnie około 16km, a podróż tam trwa mniej więcej godzinę. Była zima, więc perspektywa nawet tkwienia w korku, za to w ciepłym autku nie była taka zła. Jednakże średnia temperatura dobowa powoli zaczyna przekraczać +5 stopni, dodatkowo cena LPG osiągnęła poziom 2,60 zł/l., a benzyna już dawno przekroczyła magiczną granicę 5 zł.
Ekonomizując czasowo-materialnie, zacząłem poszukiwać nie tyle co substytutu dla samochodu, ale alternatywy. Zatem pomysły jakie zaczęły przychodzić do głowy:
- szeroko rozumiana komunikacja miejska - tanio to fakt, ulgowy bilet miesięczny na wszystkie linie normalne i pospieszne w granicach miasta oraz poza miastem to koszt 49 zł. Niestety z oszczędnością czasu i nerwów w tym przypadku nie miałoby to wiele wspólnego.
- rower - najtaniej, bo za darmo (każdy ma chyba jakiś rower w domu), no ewentualnie więcej trzeba by sobie kanapek do pracy/szkoły robić. Niestety dzienny dystans na poziomie 35km nie byłby oszczędnością czasu chyba, że jest we mnie ukryty duch Lance'a Armstronga.
- pomysł typu "na nogach" tym bardziej odpadał.
- Padło na ... skuter! Niejednokrotnie stojąc w korku wymijał mnie jakiś skuter. Dodatkowo spalanie czegoś takiego nie może być na wysokim poziomie, zatem w lutym 2011 roku zacząłem przeczesywać internet w poszukiwaniu tego idealnego dla moich potrzeb.
- Miał niewiele palić - bo taka była idea.
- Być nowy - jako, że się nie znam na mechanice motocyklowej, nie chciałem brać używanego i niepewnego skuterka.
- Pojemność do 50 ccm - bo mam tylko prawo jazdy kategorii B.
- Nie miał to być typowy "pierdziołek".
- Miał nie kosztować więcej jak 3500 zł.
To be continued...
Subskrybuj:
Posty (Atom)